Na malarstwo Grzegorza Morycińskiego patrzy się długo. Bardzo długo. Szczęśliwi posiadacze jego obrazów mówią, że latami…. I za każdym razem spostrzegają inny, godny uwagi detal. Wielki warsztat ucznia Artura Nachta-Samborskiego, wyczucie kolorów, wyobraźnia i wiedza oraz błyskotliwy talent uczyniły Morycińskiego znakomitym artystą. W jednym z wywiadów malarz wspominał, jak pewnego razu na korytarzu w warszawskiej ASP profesor Nacht-Samborski zauważył go maszerującego z albumem pod pachą. – A co tam niesiesz, Grzesiu? Album z surrealistami. O... Uważaj! To bardzo źli malarz! Moryciński miał na ten temat odmienne zdanie. Szczęśliwie nie wysłuchał przestrogi profesora. Surrealny, niepowtarzalny klimat jest nieodłączną składnikiem stylu artysty. Innym znakiem rozpoznawczym dla dzieł tego malarza jest kolor. Kolorowe płótna Morycińskiego nie są krzykliwe, wręcz odwrotnie, bije z nich spokój i tajemnica. Życie Morycińskiego było równie barwne co jego obrazy. W latach 1941-1946 został zesłany wraz z rodzicami na Syberię. Po ukończeniu studiów odbywał liczne podróże artystyczne do Francji, Szwecji a nawet Australii. W 1969 roku został stypendystą rządu włoskiego. Miał wystawy indywidualne w głównych ośrodkach kulturalnych w kraju, a także za granicą - w Londynie, Rzymie, Brukseli i Melbourne… Półki jego pracowni, przy ulicy Lwowskiej w Warszawie, były zapełnione rozmaitymi pamiątkami z podróży. Były to maski, wachlarze oraz lalki. Te bajkowe rekwizyty trafiały na płótna. W przypadku prezentowanego na aukcji obrazu. Moryciński uwiecznił japońskie lalki. Przedmioty te, od początku swojej historii niosły ze sobą pewną symbolikę, pełniły rolę w magicznych rytuałach. Wiele lalek wyrażało życzenia, jakie ofiarowujący składał obdarowywanemu. Prezentowane na obrazie lalki były zazwyczaj ofiarowywanie, nowo narodzonym dziewczynkom, którym życzono urody i dobrych manier. Takie lalki nazywa się „lalkami urodzinowymi”. Na obrazie, oprócz pięciu japońskich lalek widnieje także turkusowa lampa a’la azjatycki lampion oraz efektowny bukiet nawiązujący do filozofii ikebany( układania kwiatów rodem z kraju Kwitnącej Wiśni). Ikebana po japońsku oznacza tyle co żyjące kwiaty, jednakże to nie tylko rośliny, ale także piękne naczynia, w których są prezentowane. Tak jest również w tym przypadku. Naszym oczom ukazuje się przepiękny, kobaltowo-fioletowy wazon, który wspaniale kontrastuje z czerwonym tłem a jednocześnie zgrabnie nawiązuje do sukienek prezentowanych lalek. Na samym dole widzimy okazały talerz. Jego kształt jest niejako powieleniem formy klosza lampy a kolorystyka nawiązuje do wszystkich wyżej wymienionych obiektów. Obraz ten potwierdza, powszechnie znany fakt, że Moryciński doskonale dobierał kolory. Cechuje go niebywały kunszt w tym zakresie. Obraz zachwyca swą formą.